„Projektowanie podróży w zgodzie z filozofią wellness to efekt mojego długiego, indywidualnego procesu, który rozpoczął się kilkadziesiąt lat temu.
Każdy z nas przychodzi na ten świat z określonymi potencjałami. Nie zawsze są one oczywiste. Mnie od najmłodszych lat wzywała turystyka. Pragnęłam podróżować pięknie, z radością i lekkością. Na samą myśl o podróży, moja energia wzrastała, a ciało i dusza się cieszyły. Nie pozwalałam mojemu umysłowi bojkotować swoich marzeń pytaniami jak…?, ważne było co chcę robić?
A marzyłam o pracy przewodnika i pilota wycieczek zagranicznych oraz o prowadzeniu własnego, wyjątkowego biura podróży. Fascynowała mnie Europa.
Takie marzenia wydawały się w ówczesnych latach 80.tych mało realne, była zupełnie inna niż obecnie sytuacja polityczno-gospodarcza. Nie było swobody podróżowania ani możliwości prowadzenia własnej firmy.
Dziesięć lat później, gdy podczas studiów po raz pierwszy wyjechałam do Londynu, a później do Paryża, było tak, jakby świat nabrał nowych barw i spełnienie moich marzeń stawało się coraz bardziej realne. W Polsce rozpoczęła się transformacja systemowa, nasz kraj otwierał się na świat, a Polacy wykazywali się niezwykłą przedsiębiorczością. Z zachwytem obserwowałam, jak powstawały nowe biura podróży, rozwijała się infrastruktura turystyczna, a ludzie zaczęli podróżować za granicę.
Pod koniec studiów wyjechałam na stypendium do Włoch i … zakochałam się w tym kraju, w jego języku, sztuce i historii. Wkrótce okazało się, że włoska mentalność i styl życia są mi bardzo bliskie.
Po powrocie do Polski uzyskałam uprawnienia pilota wycieczek zagranicznych i zaczęłam pracę w jednym z najprężniej wówczas rozwijających się biur podróży w Krakowie. Przez kolejne lata przemierzałam Europę wzdłuż i wszerz w charakterze pilota i przewodnika, współpracując z biurami podróży w Polsce i za granicą. Oczywiście kierunkiem numer jeden były Włochy. Pracując przez kolejne lata w różnych biurach podróży planowałam i organizowałam (jako specjalista do spraw turystyki) różnego typu wyjazdy, zarówno dla indywidualnych turystów i dla grup zorganizowanych oraz zarządzałam biurami podróży (jako dyrektor).
Fascynował mnie rozwój turystyki i zmieniające się preferencje klientów. Moje obserwacje przerodziły się w badania naukowe, w wyniku których obroniłam doktorat z ekonomii i rozpoczęłam mariaż pracy naukowo-dydaktycznej z praktyką biznesową.
Kilka lat temu zaniepokojona masowym rozwojem turystyki i jego negatywnymi skutkami, zajęłam się badaniem zjawiska overtourismu. Stolicą overtourismu jest Wenecja, w której ruch turystyczny przekroczył dawno rozsądne granice. Obserwując brak realnej reakcji władz na protesty mieszkańców, na ich niezadowolenie i pogarszającą się jakość życia, a przy tym niezauważających problemu zadowolonych turystów, zastanawiałam się jaki sens mają medialne dyskusje na temat zrównoważonego rozwoju turystyki. I zrozumiałam, że to są właśnie tylko dyskusje, z których nie wynika działanie. Zastanawiałam się, co takiego musiałoby się wydarzyć, aby zatrzymać ten „rozpędzony pociąg”. I stała się…pandemia, a w ślad za nią lock down.
Najbardziej zatłoczone miejsca, nie tylko w Europie, ale i na świecie, wyludniały, pojawiła się cisza i spokój, przyroda zaczęła się odradzać, a … do laguny weneckiej wpłynęły delfiny. Mieszkańcy swobodnie mogli poruszać się po swoim terenie, bez konieczności przeciskania się w tłumie turystów. Pojawił się świeży powiew.
Miałam ogromną nadzieję, że po pandemii turystyka odzyska swoje właściwe oblicze, że turyści zaczną podróżować uważnie, z szacunkiem dla lokalnych społeczności i środowiska przyrodniczego. Wierzyłam, że turystyka wejdzie w nową erę, w której wysoka świadomość odegra kluczową rolę i że ludzie zaczną dostrzegać piękno miejsc, które odwiedzają, a nie tylko swoje zdjęcia na ich tle. Oczekiwanie na lajki pod zdjęciami w mediach społecznościowych stało się bardziej atrakcyjne niż kontemplowanie dzieł sztuki (co obserwowałam we wszystkich muzeach i galeriach).
Wkrótce okazało się, że lock down tylko na chwilę zatrzymał masowy ruch turystyczny. Wszystko szybko wróciło do tzw. normy. A branża zaczęła „odrabiać straty”.
Zrozumiałam, że odgórne zakazy i nakazy powodują tylko wymuszone podporządkowanie się i że prawdziwa zmiana wymaga działań oddolnych. Bo nadmierna konsumpcja turystyczna powoduje szkody dla całej planety. Zatłoczone miejsca, hałas, zanieczyszczenie środowiska, smog elektromagnetyczny, przestępczość, brak szacunku dla społeczności lokalnej i narzucanie przez turystów własnych obyczajów, nadmierna obecność on line, zwłaszcza w mediach społecznościowych, bodźcowanie turystów informacjami na temat miejsc, które koniecznie muszą zobaczyć i odhaczyć, czyli tzw. listy must see, wszystko to sprawia, że ludzie wracają z podróży często zmęczeni, pozbawieni energii i marzący o „urlopie po urlopie”.
Gdzie jest w tym wszystkim sens? Czy o to chodzi w turystyce? Czy na tym mają polegać podróże?
Turystyka ma w sobie ogromną moc. Moc poznawczą, rozwojową, regenerującą, ale jest ona w dzisiejszych czasach zatracana.
Postanowiliśmy więc zrobić co w naszej mocy, aby oddolnie przyczyniać się do wprowadzania zmian dotyczących świadomości i sposobów podróżowania. Powołując do życia naszą wymarzoną firmę Wellness Travel jako główny cel wyznaczyliśmy sobie projektowanie takich podróży, które nie eksploatują turystów i odwiedzanych przez nich destynacji, ale je wzbogacają i zasilają, tak by pięknie rozkwitały. Promujemy świadome i uważne podróżowanie mające w sobie moc transformacji, zarówno turystów, jak i gospodarzy odwiedzanych miejsc. 

Realizując nasz cel przyczyniamy się do dobrostanu naszych klientów, do osiągania przez nich harmonii w aspekcie fizycznym, psychicznym i duchowym oraz do zrównoważonego rozwoju turystyki na płaszczyźnie ekonomicznej, społeczno-kulturowej i przyrodniczej”.